Rozdział I
Melancholia. Otępienie. Afiliacja. Krzyknął. On coś
krzyknął. Głośniej. Wrzeszczał. Namiętność wylewała mu się z ust. Moje imię.
Wśród rzeki słów usłyszałam głębszy sens swojego imienia. Rozpalało go. Dźwięk
sumy liter rozpalał go. Podniecający akcent cierpienia. Jedno słowo, tyle
erotyzmu. Odwróciłam i poczułam dotyk na nadgarstku. Płonęłam. To był tylko lub
aż dotyk. Musiałam to zrobić. Podniosłam wzrok i wpadłam w czarną dziurę.
Otchłań. Czarna okrągła otchłań. Dwa wielkie zwierciadła. Utonęłam. Mnie już
nie było. Uzależniłam się. On był ekstazą. Zabił mnie.
Aż mnie ciarki przeszły.
OdpowiedzUsuń